piątek, 14 grudnia 2012

Marek Biliński - Mały Książę.

Witam wszystkich zainteresowanych! Postanowiłem napisać kilka słów opisujących moje subiektywne wrażenia na temat muzyki Marka Bilińskiego i jego albumu "Mały książę". Album ukazał się już spory czas temu, ale ostatnio "Wpadł w moje ręce" i miałem okazję przesłuchać go wnikliwie.
Początek to dobrze znana mi harmonia, której nie można chyba pomylić z którymkolwiek z el-twórców, bardzo przyjemnie i analogowo powróciły do mnie wspomnienia z dawnych lat kiedy to Biliński "rządził" na listach przebojów. Materiał muzyczny jakim jest "Mały książę" jest starannie przemyślany przez uznanego twórcę i dość pomysłowo przełożony w materię dźwiękową. Artysta wrócił do "starych", sprawdzonych analogowych brzmień tak bardzo charakterystycznych dla jego twórczości, czy to dobrze czy źle? Z jednej strony dobrze jest posłuchać "starych klimatów", wracają wspomnienia ale z drugiej strony może to świadczyć o tym iż "Polskiemu Jarreowi", zabrakło pomysłów na realizację nowej muzyki elektronicznej?! Można oczywiście to wręcz "kurczowe" trzymanie się polymooga i minimooga uzasadnić na tysiąc możliwych sposobów, mimo to zadam pytanie, po co? Dla idei - ale jakiej? Swoją drogą bardzo chciałbym usłyszeć jakiś naprawdę nowy czy nowoczesny utwór Pana Marka. W większości kompozycji z albumu, da się usłyszeć wielką ilość różnego rodzaju efektów plumkająco, świszcząco, cykająco - naparzających "po uszach" w panoramie stereo. Mimo to sama treść muzyczna jest nieco miałka i zrealizowana troszkę jakby bez pomysłu. Aby podnieść ogólny poziom tego wydawnictwa niechybnie przydałoby się umieścić na nim przebój w stylu "Ucieczki....", no tak, ale może zbyt dużo żądam? Wydaje mi się, że jednak nie! Od mistrza muzyki elektronicznej, jakim niewątpliwie jest Marek Biliński trzeba wymagać mistrzostwa - a "Mały książę" takowym mistrzostwem w moim odczuciu nie jest. Pomimo tych słów krytyki - całość tej płyty w jakiś przedziwny sposób "się broni". Może to wspomniana już spójność tematyczna i dobrze oddane emocje w kompozycjach to powodują? Sam nie wiem, pewnie tak. Dla zagorzałych fanów Marka Bilińskiego pozycja obowiązkowa, dla reszty fanów dźwięków elektronicznych, nie koniecznie. Niestety. Album "Mały książę" nie otarł się nawet o blask kultowych przecież już płyt mistrza mainstreamowej polskiej muzyki elektronicznej takich jak "Ogród króla świtu" czy "E=MC2"! No cóż, życie to ciągłe zmiany i nic nie trwa wiecznie - zwłaszcza wena artystyczna. Prawdopodobnie Rembrandt też nie malował przez całe życie arcydzieł sztuki malarskiej?!

Fragmentów płyty "Mały Książę", można posłuchać na tej stronie: http://www.generator.pl/p,marek-bilinski-maly-ksiaze,4259.html
Elmjuzik

8 komentarzy:

  1. Trzeba przyznać,że"Mały Książę"nic nowego nie wniósł,a jedynie powielił stare kawałki w nowe nieco szaty.Muszę przyznać,że po tej płycie oczekiwałem czegoś nowego,no poza klimatami analogowymi,to tutaj nic nie ma.Mam taką cichą nadzieję,że kompozytor pomyśli nad czymś naprawdę nowym...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Tobą. Myślę, że Panu Markowi zwyczajnie zabrakło pomysłu na muzykę. Wydaje mi się, że jesli się nie ma pomysłu, lepiej nic nie robić, niż robić coś na siłę. Sądzę, że jeszcze usłyszymy coś naprawdę świeżego i nowatorskiego sygnowanego logiem M.B?! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba lepszą prezentacją albumu są fragmenty umieszczone na stronie twórcy - pod adresem http://bilinski.pl/?page_id=438 .

    Jeśli można cokolwiek napisać po odsłuchaniu krótkich fragmentów, to na pewno o zauważalnym charakterystycznym klimacie, ładnym przewodnim motywie i żmii, która narobiła sporo zamieszania. Autor na swojej stronie zamieścił opis oraz wspomniał, że inspiracją do stworzenia albumu była książka. W świetle tych informacji można stwierdzić, że niektóre utwory nie zachowują klimatu bajkowości. Słusznym krokiem wydaje się stworzenie nowej wersji albumu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hey Maadraim. Hmm, uważam, że nie ma sensu tworzyć po raz trzeci na nowo tej samej muzyki. Tak - ponieważ muzyka ta po raz pierwszy ujrzała światło dzienne chyba w 1985 roku jako tło muzyczne do spektaklu o takim samym tytule. Osobiście czekam z nadzieją na zupełnie nowy i diametralnie różny od tego co już znamy album Marka Bilińskiego.

      Usuń
  4. W sumie trudno byłoby zrecenzować płytę jedynie po krótkich fragmentach dlatego i mi trudno jest odnieść się do recenzji nie znając całości choć demo zawsze pokazuje pewną treść i zamierzenie w praktyce.
    Marek Byliński to jednak nasza klasyka gatunku więc może płyta bardziej pobudzająca wyobraźnię i zajmująca ucho w przypadku tak doświadczonego muzyka jest tylko kwestią czasu ?
    Dzięki Twojej recenzji odświeżyłem sobie pamięć odnośnie jego muzyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Gotard! Sięgnąłem do klasyka, cóż dodać - chyba nic oprócz tego co napisałem w recenzji?! Mam nadzieję, że jeszcze usłyszymy coś zupełnie nowatorskiego pod szyldem Biliński!

      Usuń
  5. Przesłuchałem kilka utworów M.Bilińskiego i przy okazji W.Komendarka. Biliński jakoś mi "nie leży" w uchu, a i wizualnie podczas koncertów jakaś odpychająca energia patetyzmu emanuje ... jakieś drugie ...może i nieszczere oblicze... ... tak odczuwam. "Mały Książę" - brzmi jak nowy styl muzyki, w której trudno odnaleźć elementów fascynacji innych, a co za tym idzie powtarzanie niektórych form dźwiękowych (barw i loopów) stopniowo przeobraża się w natręctwo...aż do naciśnięcia ikonki "STOP". Mamy XXI wiek i nowe technologie...nowe brzmienia.... może już czas na "hybrydę" analog/cyfra... Analog + filtry cyfrowe, modulacja fazy = przestrzeń.


    [IQA]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie byłem na koncercie Marka Bilińskiego, więc jakby trudno mi się jakoś sensownie odnieśc do tego co napisałeś na temat atmosfery koncertów tego wykonawcy. Dla mnie natręctwem akurat na tym albumie jest ilość efektów, w pewnych momentach przekraczających chyba zdrowy rozsądek a dokładnie brzmieniowo tych samych efektów. Ja harmonię jego utworów bardzo lubię i akceptuję - ponieważ to tworzy jego styl. A co do samych technicznych aspektów kreacji nowej rzeczywistości dźwiękowej to się nie wypowiem chyba sensownie, generalnie wydaje mi się, że powinno się tak jak napisałeś mieszać źródła i bawić w eksperymenty brzmieniowe, żeby jakoś trochę się przesunąć artystycznie do przodu?!

      Usuń