W dzisiejszym poście chciałbym opisać wrażenia po moim pierwszym spotkaniu z muzyką
Andrzeja i Elżbiety Mierzyńskich. Mowa tutaj o albumie "
Ładna dla nieba i wredna dla piekła", jaki dzięki uprzejmości
Marka Kwiatkowskiego (red. El-Stacja, przyp. autora) "
wpadł" mi ostatnio w ręce oraz w moje wybredne ucho :) Na początku chciałbym napisać coś o samym wydawnictwie. Płyta jest bardzo ładnie wydana, posiada oryginalny i intrygujący tytuł - , zatem sięgam do środka i widzę dwa krążki. Pierwszy jak w tytule posta, drugi krążek zawiera utwory instrumentalne Andrzeja Mierzyńskiego, ale o nim napiszę następnym razem. Teraz przyglądam się pierwszej części albumu. Na pierwszy rzut oka idą tytuły utworów, hmm... moim zdaniem tytuły są nieco pretensjonalne i mocno przekombinowane, trochę a'la "
Ogród króla świtu", i nie przypadły mi do gustu. Ale... muzyka jaką usłyszałem na tej płycie jest nieprawdopodobnie "
wciągająca", obrazowa i obłędnie uzależniająca od siebie!!!, Co tak naprawdę już od pierwszej nuty, rekompensuje mi z nawiązką te nieszczęsne tytuły! Poczynając od utworu "
Budzi się serce z uśpienia", przez orientalne w swoim klimacie "
Siostra złotego fletu", "
W salonie kapryśnego nieba" czy wreszcie "
Miasto trzaska drzwiami", po takie perełki jak "
Party dzikiego ogrodu (och te tytuły!)", album jest "
wyposażony" w nietuzinkowe aranżacje, profesjonalnie zrealizowane wokalizy i spójność brzmieniową, co czyni ją w moim odczuciu dziełem skończonym!!! Płyta z utworu na utwór, coraz mocniej pochłania słuchacza i wprowadza w rzadko odwiedzane rejony wyobraźni, prowadzi przez jakiś "
nierealny i orientalny ogród dźwięków", gdzie czeka na słuchacza "
Niepohamowana siła kobiecości" w której można usłyszeć wyrafinowaną partię fretless i należy wręcz, rozkoszować się piękną architekturą dźwięków jakie stworzyli dla nas
Andrzej i Elżbieta! W muzyce z "
Ładna dla nieba i wredna dla piekła", dostrzegam pewne zbieżności dźwiękowe ze znanym norweskim zespołem
Bel Canto!
Zioło o przedłużonym działaniu" :) Moim numerem jeden na płycie jest kompozycja pt: "
Party dzikiego ogrodu". Cóż mogę jeszcze dodać? Tylko to, że ten album to dzieło muzyczne najwyższych lotów i polecam je każdemu, bez względu na orientację muzyczną i poglądy polityczne!
Muzyka ta jest całkowicie i bezwzględnie warta grzechu zwielokrotnionej przyjemności odsłuchiwania!!! :) Jednak w moim przekonaniu to wspaniałe odniesienie i wzór godny do twórczego naśladownictwa na naszym Polskim muzycznym el-gruncie! Album zawiera, aż szesnaście kompozycji i jest długi - nie lubię zbyt długich albumów, chyba, że muzyka jest tak interesująca jak właśnie w opisywanym przypadku! Dlatego serwuję sobie te utwory, powoli, ze skupieniem, jak "
Party dzikiego ogrodu"!
Ale nie wierzcie mi na słowo, posłuchajcie jej osobiście!
Zapraszam serdecznie na stronę internetową Andymiana (Andrzeja i Elżbiety Mierzyńskich) - znajdziecie tam wszystkie informacje o projektach muzycznych, oraz gdzie i jak można zakupić albumy muzyczne, tego wyjątkowego Polskiego "
el-dutetu!".
ELMjuzik!
Znajomy muzyk polecił mi tego bloga. Wpadam i co widzę? Recenzję, na jaką pewnie recenzjowani czekali całe życie. Tytuły dziwią? Jak dla mnie to podkreślają inność. To jest konsekwentna myśl! Pozdrawiam - ładny blog.
OdpowiedzUsuńCzłowiek z Olsztyna.
Dzięki za opinię, poleć bloga innym swoim znajomym! Pozdrawiam - człowiek z Bełchatowa :)
UsuńRecenzje z zainteresowaniem przeczytalem,w zupelnosci sie zgadzam z osoba,ktora ten album fachowo ocenila,interesujaca oprawa,przyjemna w sluchaniu,godna polecenia,SUPER CD.Stanislaw
UsuńWitam, dzięki za Twoją opinię! I dzięki za odwiedziny bloga - zapraszam częściej i pozdrawiam!
UsuńJeszcze raz czytamy tę recenzję (po sygnale od olsztyniaka) i serce rośnie, że ktoś potrafi docenić ten nietypowy duet! Poza tym rzadko się zdarza czytać recenzje pisane w pięknej polszczyźnie i bez przytyków dodawanych dla podkreślenia swojej mocy (tej na zasadzie "to ja wam pokażę, bo lepiej wiem"). Recenzent jest zatem także nietypowy w tak często obecnej miałkiej papce znawców. Szkoda tylko, że opisywany przez Niego produkt, czyli wysiłek olsztyńskiego duetu, w której jest "Ładna dla Nieba...", nie jest obecny w mediach. Ale ta przypadłość dotyka wielu, więc jest jak jest, czyli co rano to samo. Diabeł tym kręci, czy jak? Jeszcze jedno - dzięki tej recenzji sprawdziliśmy tworczość norweskiego Bel Canto i zgadza się! Głównie w barwie głosu, ale i pewne podążanie w trosce o indywidualny klimat także, choć instrumentarium inne. Pozdrawiamy w przewie na kawę
OdpowiedzUsuńBiuraliści
Witam. Dziękuję za komentarz. Piszę o muzyce i jej twórcach tych nieco mniej znanych szerszej publiczności. A to wielka strata dla kultury, ponieważ bardzo często zasługują oni na wielkie uznanie, przez pryzmat swojej nietuzinkowej i niejednokrotnie wybitnej twórczości! Żyjemy w dziwnym świecie, w świecie intelektualnej i kulturalnej tandety - dlatego, choćby w taki skromny sposób staram się pokazać światu, że Polscy muzycy i twórcy z kręgu muzyki elektronicznej mają owemu światu do zaoferowania sztukę wysokich i najwyższych lotów! Pozdrawiam i dzięki za odwiedziny!
Usuń