Nie mam zbyt wielu informacji dotyczących samego twórcy, choć znam muzykę E=motion od dawna a na nowo powstałym profilu artysty w BandCamp w szybkim tempie pojawiają się jego kolejne wydawnictwa. Postanowiłem zatem przyjrzeć się jednemu z nich i opisać w paru słowach wrażenia jakie towarzyszyły mi podczas spotkania z muzyką E=motion.
Bez wątpienia jest to muzyka elektroniczna całkowicie i zupełnie, jednak nagrana i zagrana jest w tak bardzo charakterystycznym stylu, że nie znając wcześniej tytułu ani wykonawcy, można by stwierdzić z 95% pewnością, że to właśnie muzyka E=motion. Czy to dobrze?, czy źle?, a może to bez znaczenia?, pozostawiam swobodną ocenę strategii muzycznej artysty, wam drodzy czytelnicy.
A co oferuje nam "RE-TRANCE-MISSION"? Ano oferuje nam atmosferyczno-sekwencyjną muzykę elektroniczną, opartą na bardzo wyraźnym rytmie, który napędza niestrudzenie utwory jak przysłowiowa "para w tłoki el-lokomotywy". Zacznijmy od "Berlin - Wavelength part 1", to kapitalny i dynamiczny utwór z niesamowitym klimatem, zagrany z polotem i wyczuciem, wciągający. Znałem ten utwór już długo wcześniej zanim zetknąłem się w całości z albumem z jakiego pochodzi. "Berlin - Wavelength part 1", doskonale wprowadza słuchacza w klimat całego wydawnictwa, brawa dla twórcy! Wszystkie utwory z "RE-TRANCE-MISSION" są połączone ze sobą w jedną całość i przechodzą płynnie jeden w drugi, tworząc tym samym jednolity i spójny obraz muzyczny. Idąc dalej klimat kolejnego utworu nie odbiega zasadniczo od części pierwszej, partia solowa jest grana przy pomocy tej samej syntetycznej, wysokiej i lekko "drapiącej" barwy syntezatora, w tle której jedynie zmieniają się sekwencje harmoniczne. I aby oddać sprawiedliwość, dalej jest bardzo podobnie, a tytuły kolejnych dwóch kompozycji mówią same za siebie "Sequence Trance - mission part...". W moim odczuciu takie kurczowe trzymanie się pomysłu w imię zachowania spójności i klimatu albumu jest nieco nużące. Na szczęście zaczął się utwór "Space carawan", który również składa się z trzech części, ale zaczyna się bardzo obiecująco. Choć pomysł na muzykę jest ciągle ten sam, to część pierwsza tej kompozycji jest świetna a i część druga hiponotyzuje swoim klimatem, cześć trzecia "Space carawan", nie przekonała mnie do siebie. Utwór zamykający cały album to "Hypnotic - re - transmission". Interesujaca kompozycja, która jednak w swej fakturze nie odbiega od pozostałych utworów, mimo to posiada przyjemną formę, która każe mi wyróżnić ten utwór jako mój nr 3 po "Berlin Wavelength part 1" i "Space Caravan part 1".
Dlaczego "Inne sekwencje w tytule posta"? Album twórcy E=motion zasilają sekwencje, które zaprogramowane są w innej "warstwie kompozycji" i stanowią raczej wypełnienie bądź uzupełnienie harmoniczne całości, w przeciwieństwie do klasycznych sekwencji arpowskich, znanych przecież tak dobrze z ogromnej masy albumów "elektronicznych", otagowanych hasłem "Berlin school", grających sekwencje stanowiące głównie bazę (tzw: prymkę) dla całej kompozycji.
Czy album "Re-Trance-mission" może się podobać? Kwestia gustu. Odpowiedź na to pytanie otrzymacie drodzy czytelnicy po zapoznaniu się z muzyką E=motion. Mimo kilku uwag natury ogólnej, ja jestem na tak!
Zachęcam również do odwiedzania profilu artysty, gdzie można posłuchać (za darmo) oraz zakupić albumy E=motion w postaci plików cyfrowych jak i CD Audio.
http://emotion1.bandcamp.com/music
Album dla osób mogących przyjąć sporą dawkę muzycznej energii. Trafne porównanie do lokomotywy. Muzyka pędzi wyznaczonym torem i nie robi postojów. Całość spójna i fajnie grająca.
OdpowiedzUsuńJest dobrze.
Witaj, my friend! :) Wybieram takich twórców, którzy mają coś do zaoferowania , lub niewiele - E=motion, akurat należy do tej pierwszej grupy! wg mnie :) Pozdrówka P.S Niebawem ładny digipack "ab ovo" leci do Ciebie z podziękowaniami! – dotyczy posta:
UsuńAha bez "dotyczy posta" :)
Usuń