Witajcie kochani czytelnicy! Zbliżają się upragnione przez wielu z nas wakacje i czas zasłużonych urlopów! Dlatego przy tej okazji chciałbym sprowokować was do własnych przemyśleń na pewien temat: "Czy DJ (tzw: "didżej"), to twórca muzyki, czy też raczej czasami tylko sprawny jej odtwórca? W internecie i w innych mediach napotkałem sporo ciekawych dyskusji na ten temat. I po wstępnym przeanalizowaniu wielu z wypowiedzi okazuje się, że zdania na ten temat są bardzo podzielone. Chciałoby się powiedzieć, samo życie. Jednak zastanawia mnie jeden argument w całej dyskusji i chce wam zadać to samo pytanie, które mnie dręczy. Co by robili "didżeje", gdyby nie było twórców i kompozytorów muzyki "bazowej", co "didżeje" wówczas by miksowali, co by "sklejali" gdyby nie było tzw: sampli i efektów dźwiękowych?, które nota bene ktoś wcześniej dużym nakładem własnych sił i wyobraźni twórczej nagrywa i udostępnia. W moim odczuciu grupy zwanej "didżejami", nie można i nie powinno zaliczać się do twórców muzyki! Oczywiście z wyjątkami, ponieważ są też i kompozytorzy będący równocześnie "didżejami na luzie" jak np: Martin Gore z Depeche Mode, ale to inna bajka. Szczególnie mam tutaj na myśli całą grupę tzw: "didżejów" grających wszelakiego typu "przytupaje" w miastach, miasteczkach i wioskach. Czy tych ludzi można nazwać twórcami tanecznej muzyki elektronicznej? Szczerze wątpię. Ja raczej nazwałbym ich "odtwarzaczo/przetwarzaczami" muzyki. Cyt. z forum: "DJ wykorzystuje cudze kawałki nagrane na płytach do tworzenia mixu i wywalania go "w parkiet" przy pomocy sprzętu o jak największej mocy". To żartobliwe skądinąd zdanie dość precyzyjnie opisuje moje osobiste przemyślenia na temat "sztuki didżejskiej"!
Jako dodatkową ciekawostkę i może nieco obok, ale nadal w temacie, zacytuję z nie ukrywaną radością, jedną z wypowiedzi z w/w forum (nazwa do wiad. autora), tym razem na temat tworzenia muzyki elektronicznej: "Muzyki elektronicznej się nie pisze... Tworzy się ją z sampli i dodaje wszelkie efekty.. ". :) Kurcze, nie wiedziałem :) przecież to takie proste!!!
Co myślicie o tym? Komentujcie! Pozdrawiam serdecznie i wakacyjnie ELMjuzik!
Wszystko zależy. Można być i kreatywnym didżejem, jakich jest bardzo niewielu, a można być panem "puszczającym muzykę". I według mnie wraz z wylewem aplikacji do "didżejowania" wrosła liczba typków, którzy włączając muzykę i wymieniając utwory zwą siebie didżejami. Owszem kiedyś to właśnie na tym polegało. Teraz jednak ja osobiście wymagam od didżeja pewnej kreatywności w tym co robi. Kreatywności wychodzącej poza dopasowanie tempa i tonacji użytych utworów.
OdpowiedzUsuńAha, każdy rozsądny didżej powie Ci, że czym innym jest tworzenie muzyki, a czym innym odtwarzanie jej na imprezach.
Z pewnością masz dużo racji! Pozdrawiam
UsuńA tekst o tym układaniu sampli i efektów przypomina mi pewnego pianistę z syndromem niedopchnięcia, który się kiedyś strasznie rzucał po Jamendo.
UsuńCiekawy temat,musiałem się chwilkę zastanowić więc..."Wszyscy jesteśmy Didżejami" Tak myślę. Technologia sprawiła że w jakiejś części staliśmy się nimi mimo woli, każdy w jakiejś części ale jednak.
OdpowiedzUsuńJeśli muzyk muzyki elektronicznej nie jest w stanie zagrać koncertu bez uprzedniego zaprogramowania tego całego "dziadostwa", no bo inaczej się faktycznie nie da tego zrobić tak by występ miał sens jako widowisko zdatne do obejrzenia, to jest w pewnym stopniu didżejem, który miksuje coś już gotowego, do czegoś co jest w stanie dograć.
I nie ma tu winy człowieka jako takiego, wina jest po stronie technologii,
jako wynalazku który to sprawił, że tak się stało.
Co innego jakość tego co usłyszymu, tutaj też potrzebny talent muzyczny, słuch itd.
jarek
Tak, oczywiście i część prawdy z pewnością jest w Twojej wypowiedzi, to fakt. Jednak tekst z forum o tworzeniu muzyki elektronicznej mnie "rozwalił" :)
UsuńCiekawy temat bo w końcu wielu nazw używamy często i - moim skromnym zdaniem - niezgodnie z przeznaczeniem ; "DJ" bawi się płytami łącząc niekoniecznie swoje kawałki w sety - to taka luźna "definicja",którą niemal każdy z nas ma w świadomości ale niewątpliwie czymś zupełnie innym będzie tworzenie muzyki i odtwarzanie cudzych tworów (nawet jeśli te pierwsze powstały z wykorzystaniem cudzych sampli itd). Język to tylko język - materia płynna,która bezustannie się zmienia więc pewnie w obu przypadkach to określenie będzie używane tak samo często ale dla mnie zdecydowanie bardziej pasuje do twórcy niż odtwórcy.
OdpowiedzUsuńTrochę deprymujące są te wszystkie popularne teksty umniejszające wagę muzyki elektronicznej (szeroko rozumianej) i smutne,że nadal można natknąć się na takie teksty jak przytoczony na końcu. każda muzyka może wymagać zaangażowania i pomysłu o ile tylko chce tego twórca.
Ilu ludzi - tylu DJ - ów, chciałoby się rzec i pewnie tak jest. Jeden będzie puszczał bezmyślnie kawałki, bez synchro tempa czy tonacji, używając efektu tzw fadera, inny będzie kreatywny i będzie kombinował z muzyką i będzie mu już znacznie bliżej do miana twórcy!
UsuńA co do "uniwersalnej recepty" na tworzenie muzyki elektronicznej - głębia tego wynaturzenia mnie "powaliła" :)
A ja własnie jestem w trakcie materiału opartego na samplach. Układam sobie kwadraciki, dogrywam jakieś brzęczyki telefonem i na wszystko szatkująco-gliczujące efekty.
OdpowiedzUsuńDo układania kwadracików - nie, do sensownego układania kwadracików, też jest potrzebna odrobina talentu. Miłej zabawy!
Usuń