Witaj DIGITALSIMPLYWORLD! Na samym początku naszej rozmowy, chciałem Ci podziękować, za przyjęcie mojego zaproszenia!
Zapraszam serdecznie do lektury wywiadu.
Co chcesz osiągnąć poprzez swoją twórczość? i do jakiej grupy ludzi jest skierowana Twoja muzyka?
DSW: W chwili obecnej chcę by słuchacz odkrywał szczegóły w utworach, by powracał do nich w poszukiwaniu ulubionych momentów. Słuchanie na być chodzeniem po iskrzącym ogrodzie z ulubionymi kwiatami. Wkładam w kompozycje elektryczność, ukrywam w nich emocje, zaszywam melancholię. To jest trudne. Nie wymyślisz tego ot tak, to musi być ta chwila. Ty sam wiesz jak wygląda taki moment stworzyłeś wzruszający album "Like a butterfly".
WW: Dziękuję :) Kontynuuj...
DSW: Z muzyką chcę dotrzeć do całej populacji Ziemi, a poważnie, nie mam na to wpływu. Muzykę kieruję do ludzi i podobno przy ostatnich utworach dobrze rosną rośliny i to bez wody, żart (śmiech).
Powiedz jak widzisz przyszłość muzyki elektronicznej w Polsce i na świecie, czy np: DubStep to jeszcze muzyka elektroniczna, czy już pop?
DSW: Muzyka elektroniczna popularna, czyli style typowo taneczne, ma się dobrze i tak będzie, 140 uderzeń na minutę ma swoją siłę zwyczajnie rozrywkową. Gorzej widzę sytuację z muzyką elektroniczną o spokojnym brzmieniu, o nie komercyjnych zapatrywaniach. Tutaj grupa konsumentów jest hermetyczna. Są to wymagający słuchacze, oczekują podświadomie od wykonawcy by dostarczał nowych doznań, nowych brzmień, lecz trzymają się uparcie starych muzycznych przyzwyczajeń, zespołów. Niestety, są jak spanikowany tonący, który potrafi utopić ratownika. Apel do słuchaczy, "Otwórzcie się na nowe brzmienia, dajcie szanse muzykom poszukiwać nowych muzycznych rozwiązań!" Często bywa, że twórca by utrzymać słuchaczy nie poszukuje. Kolejne płyty są klonami poprzednich, warto to zmienić.
DubStep ma korzenie w Reggae. Sądzę że jego przeznaczenie jest "rozrywkowe" więc stawiam go po stronie popu, elektronika jest tam tylko pretekstem do komercyjnego wykorzystania.
Czy widzisz w Polsce młodych muzyków grających el-muzykę, którzy wnoszą coś kreatywnego i wartościowego w sztukę, a jeśli tak to kogo?
Przykład młodemu pokoleniu musi dawać starsza gwardia, starsza gwardia el-muzyków (z małymi wyjątkami) okrzepła w swoim muzycznym dorobku. Skąd mają czerpać przykład? Słuchają zagranicznej komercyjnej muzyki i przenoszą to na polski grunt . Młody el-muzyk musi spotkać na swojej drodze mądrego nauczyciela i tu rola rodziców. Sam talent nie wystarczy. Dobrze jest by nauczyciel był twórcą, miał swoje kompozycje. Wtedy wiemy że trafiliśmy na osobę kreatywną, która będzie w stanie nauczyć tej pasji nasze pociechy. Ostatnio moją uwagę zwrócił Jakub Fijak, muzyczna nadzieja młodego pokolenia.
Dużą rolę w propagowaniu el-muzyki mają małe internetowe stacje. Pełnią ważną rolę, na ich barkach spoczywa wyszukiwanie nowych talentów a nie oczekiwanie na kontakt ze strony wykonawcy. To właśnie mądrze prowadzone radio samo wyciąga rękę do twórcy, proponując nadesłanie materiału. To świadczy o kreatywności prezentera, o prawdziwej chęci krzewienia tej muzyki.
Co czujesz występując publicznie, czy targają Tobą jakieś wewnętrzne emocje? Jak odbierasz kontakt z publicznością podczas występów na żywo?
Występ przed publicznością to misja samobójcza. Duże oczekiwania na scenie i po stronie widowni. Występ to przeciąganie liny, ważne by przeciągnąć słuchaczy na swoją stronę a nie odwrotnie, przekonać ich, nawet jeśli będzie to dramatycznie trudne, przekonać do swojej muzyki. Widownia tego oczekuje, ona nie chce schlebiania, "podlizywania się" ładnym materiałem, chce przyjść i przeżyć "coś", nawet trudnego, oczywiście bez przesady, nie zawsze, nie wszędzie. Na festiwalu PLUM i Nocy Świętojańskiej w Sopocie chciałem by muzyka się podobała, bo okoliczności takie były.
Na festiwalu Robofest....taaak i tu zaczyna się inny wymiar, możliwe że będę miał okazję zaprezentować ten materiał gdzieś jeszcze. Tu mam dylemat czy doprowadzić widownię do stanu wyższego odczuwania czy pozostać w punkcie nazwijmy G.
WW: :)...
DSW: Występ był dla mnie nieziemskim przeżyciem, razem ze słuchaczami stworzyliśmy coś elektrycznego, te słowa zrozumieją tylko tam obecni, pozdrawiam ich wszystkich teraz i dziękuję. Jak określił to wrażliwy słuchacz Mariusz, był to syntetyczny atak na zmysły. To jest dziwne uczucie doprowadzić takiego stanu, no właśnie jaki to był stan? Katharsis? Podobno tak. Duże słowo. Ja byłem wstrząśnięty. To co przygotowałem dla innych, ze zdwojoną siłą trafiło do mnie. Rozmawiałem z widzami po występie i opowiadali o swoich doznaniach. Kilka osób słyszało słowa których tam nie było. Dobra, nie mówmy o tym dalej. Chcę to przeżyć jeszcze raz!
Jak odnosisz się do kwestii kreowania podczas występów "na żywo?" muzyki za pomocą komputera (laptopa) a z drugiej strony w sposób bardziej tradycyjny, za pomocą fizycznych klawiatur syntezatorów? I jakie znaczenie ma ten fakt dla odbiorcy muzyki w Twoim odczuciu?
Tradycyjny syntezator to też komputer, ba bez wcześniejszego zaprogramowania nie zagrasz koncertu i to jest specyfika muzyki elektronicznej. Jestem zdziwiony, że widzowie oczekują od osoby obstawionej komputerami, syntezatorami, że będzie w stanie zagrać na żywo 100%. Do zagrania zostaje jedna ręka, czasem dwie. W muzyce laptopowej jest identycznie, część jest zaprogramowana a część nie. Ba powiem więcej, twórca laptopowy ma przed sobą jeden komputer, osoba obstawiona syntezatorami ma tyle też samo komputerów w nich zawartych. To kto ma "łatwiej"? Musimy się oswoić i zrozumieć sytuację, że idąc na koncert muzyki elektronicznej zobaczymy muzykę przygotowaną, wyobraź sobie JMJ który ma zagrać ot tak na wariata. Sala wyje ze śmiechu, każdy tam obecny ma najweselszy wieczór w swoim życiu. Są rodzynki w tym wszystkim np: "Gudonis" Komendarek, on dostaje klawisz którego nie zna, i gra. To jest stare pokolenie muzyków. Władysław Komendarek jest jednym z nielicznych muzyków który staje się artystą. Choć bycie artystą to nie jest łatwa sprawa, ja nim nie jestem , ty nim nie jesteś, w Polsce jak jest jeden...
Kto zatem według Ciebie jest owym artystą?
DSW: Słowo artysta jest nadużywane, jeśli mamy wrodzone predyspozycje do tworzenia tzw: sztuki, przekazane w genach, to jesteśmy artystami? To jest sztuczna nobilitacja naszej naturalnej cechy, którą powinniśmy przyjmować z pokorą, darem. Kto w takim razie jest artystą? Bycie artystą kończy się zwykle śmiercią. Artysta to suma: pasji, demonów, wzlotów, upadków, nałogów, szału twórczego, chorób, zawodów miłosnych, stylu życia itd. Jeśli chcesz stać się artystą musisz sztukę położyć na drugiej szali życia i z premedytacją dążyć by opadła. Patrz Beethoven, Mozart. Pierwszy głuchy, drugi umierał i komponował. Młode pokolenie w sposób naturalny postrzega muzykę elektroniczną jako integralną część swojego życia, stylu ubierania, zachowań itd, wszechobecne gadżety elektroniczne wsiąkły w nastolatków jak woda w pustynię. Przyjmują muzykę taką jaka jest bez rozmyślania typu, dlaczego ten pan nie dotyka klawiatury syntezatora a słyszymy muzykę, a dlaczego gra tylko prawą ręką a nie prawą i lewą. Odpowiedz jest prosta. Technologia. Pomaga przetworzyć w muzykę to co głowa wymyśli. Zdaje się że istnieje utwór muzyki klasycznej gdzie muzycy nie grają na instrumentach. Panuje cisza. Po utworze są oklaski. To my kreujemy swoje oczekiwania wobec jakiegoś wydarzenia, ważne by zrozumieć pewne sytuacje i je zaakceptować. Słuchając muzyki nie powinniśmy rozmyślać jak ona powstawała a cieszyć się jest skutkiem dla naszej duszy, choć słuchając lubię odczytywać stany ducha twórcy poprzez to co słyszę. Na muzykę w 100% powstającą na żywo trzeba wybrać się do filharmonii.
Dlaczego udostępniasz swoją twórczość bezpłatnie?
Bo tak chcę i chcę by to się zmieniło z prozaicznego powodu. Prąd kosztuje. Komputer stracił już gwarancję wiele lat temu. A tak poważnie, pieniądze to nie wszystko. W utworach oddajemy cząstkę siebie. Czy można to przeliczyć na pieniądze? Idealne rozwiązanie to robić to co się "kocha" i dostawać za to pieniądze, ale ilu jest takich ludzi? no ilu? Powinno być miejsce w sieci gdzie twórca ma swoje konto gdzie wpłacane są darowizny przez wysłanie sms. Jeszcze jedna sprawa, zobacz nikt się nie pyta dlaczego udostępnia się twórczość za pieniądze. Jedno jest dziwne i drugie podejrzane. Nie zapomnijmy więc że twórca też człowiek i zjeść musi, no chyba że jest na diecie (śmiech).
W jednym z wątków na forum skrytykowałeś najnowsze wydawnictwo Przemysława Rudzia i Władysława Komendarka przecież to uznani artyści polskiej sceny, a Władek Komendarek to wręcz "żywa legenda", w związku z tym co Cię skłoniło do publicznego wyrażenia tak krytycznej opinii o tej muzyce? Zacytuję może Twoją opinię:
"Dziwny utwór ("Unexplored Secrets Of REM Sleep" - przyp autora.), nie powinniśmy się klepać po ramieniu jesli ta płyta ma być udana. Jest jakiś nieład w tym utworze, nie wiem na czym to polega, ale jakieś rozdygotanie nienaturalne. Brzmi jak poszukiwanie czegoś nowego ale z zachowaniem starej formy. Takie mam odczucia, sorry że krytyczne, nie tego oczekiwałem".
Opublikowałeś ten wpis w "gnieździe elektronicznych i fanatycznych os!", czyli na forum Studio Nagrań! - podziwiam za odwagę!
DSW: Dobre, mocne pytanie. To jest temat rzeka, krytyka. Pogadamy teraz o dobrej muzyce, jednak. To jest własnie paradoks, cała płyta jest świetna jako płyta. Tutaj myślę nastąpił błąd w doborze właściwego utworu promującego cały album. Nie znając całości ta kompozycja wydaje się, jak wyrwany rozdział z książki w którym poznajemy bohatera, lecz którego nie znamy z wcześniejszych losów, obcego nam. Mam podobny przypadek ze słuchaniem mojej EPki "Getting Away From It All", namawiam by słuchana była w całości, otwiera ją utwór który ma dwie minuty, słuchany samodzielnie, nie powie nam nic o całości, ba wręcz wystraszy a przecież całość zebrała pozytywne recenzje. "Unexplored Secrets Of REM Sleep" to skomplikowana kompozycja. Wiele tam się dzieje, finał jest mocny. Widać że Panowie chcieli zajrzeć w rejony psychodeliczne, co im się udało idealnie i ta ewidentna nierówność oddaje te stany. Czy skrytykowałbym jeszcze raz ten utwór? Nie nadawał się do promocji całej ścieżki, wybrał bym inny. W kontekście całości track się broni, lecz nie jest to muzyka łatwa, i tu jest wielki plus! Zobacz rozmawiamy o nim! Tu jest siła kompozycji nietuzinkowych. Krytykowane i tak zostają w pamięci. Muzyka nijaka nawet jak będzie miała recenzję w poczytnej gazecie, zniknie, pozostawiając twórcy mniemanie, że dotarł do miejsca gdzie nikt nie drukował. Tej płytce to nie grozi zostanie,zostanie zapamiętana może nie jako kamień milowy, ale ważny przyczynek do chwały Władysława Komendarka i Przemka Rudzia. Reasumując cały wywód. Musiałem się mylić, co właśnie sobie uświadomiłem. Jaki człowiek wydaje się mądry gdy zaczyna krytykować i jaki staje się normalny gdy uświadamia sobie błąd.
Plany na bieżący rok?
DSW: Pojawi się kilka płyt które mają trafić tylko do małego grona, symboliczne nakłady. Płyta na kasecie magnetofonowej, może pojawi się płyta poprzedzona Epką "Getting Away From It All". Eksperymentalny projekt zapisania dźwięku w wodzie. Ostatnio moją pasją są klipy do moich utworów, więc wypatrujcie nowości na YouTube. Planuję też występy.
Jakie marzenia ma DigitalSimplyWorld?
DSW: Stworzyć nową muzykę.
Bardzo serdecznie dziękuję Ci za ten wywiad! Oraz życzę spełnienia marzeń!
DSW: Bardzo dziękuję za przeprowadzenie wywiadu, oraz pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników bloga ELMjuzik!
Więcej informacji o artyście oraz jego muzyce można znaleźć klikając w poniższe odsyłacze:
http://www.youtube.com/user/digitalsimplyworld
http://www.jamendo.com/pl/artist/341200/digitalsimplyworld
http://digitalsimplyworld.bandcamp.com/
Kurde, aż mnie zatkało. Szacunek, podpisuję się pod większością zawartych tu myśli. A co do komentarza na temat mojej płyty nagranej z Władkiem, to gdyby istniała tylko taka krytyka jak w wykonaniu DSW, to świat muzyków i krytyków byłby rajem :)
OdpowiedzUsuńWitaj Przemku! Bardzo dziękuję za komentarz po raz pierwszy na moim blogu! Cóż, mogę się podpisać rękoma i nogami :) pod tym co powiedział DSW i zgodzić się z Twoim komentarzem.
UsuńCo do krytyki, merytoryczna jest wartością samą w sobie! I tak naprawdę pomaga twórcy w doskonaleniu swojej sztuki, w moim odczuciu.
No i Kuba Fijak zwrócił uwagę wszystkich wokół i skończył z muzyką. Świnia normalnie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Kuba jeszcze nas pozytywnie zaskoczy!!! I kiedyś powróci do nagrywania muzyki elektronicznej!
UsuńPrzemek, niestety, nawet znanym fachowcom branżowym (typu banda z Estrady i Studio)zdarzają się pseudo intelektualne potworki nie wnoszące kompletnie do rzeczy. Zero konstruktywnej krytyki, tylko jazda po autorze muzyki.
OdpowiedzUsuńWitam! Bardzo ciekawy wywiad! Zdecydowanie trzeba posłuchać EP-ki "Getting Away From It All", i rzecz jasna, najnowszej płyty DSW. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńWitam. Bardzo się cieszę, że wywiad Ci się podobał! I dziękuje za odwiedziny - zaglądaj częściej! Pozdrawiam
UsuńTen utwór z ciszą ma tytuł "4'33" twórca John Cage.
OdpowiedzUsuńTak John Cage był eksperymentatorem - jeśli chodzi o polaków podobnym szlakiem podąża niejaki Zbigniew Karkowski!
Usuń